W pułapce produktywności
Jeśli czytasz ten tekst, pewnie kojarzysz takie określenia, jak „produktywność”, „wydajność” czy „efektywność” – jesteśmy nimi bombardowani każdego dnia, z wielu stron. W pracy oczekuje się od nas, że damy z siebie 120%, po wyjściu z pracy powinniśmy zaliczyć trening, który utrzyma nasze ciało w formie niczym z billboardu reklamującego bieliznę, a w czasie wolnym powinniśmy się rozwijać, być kreatywni i mieć kontakt z kulturą i sztuką. Do tego oczywiście powinniśmy się odpowiednio odżywiać i świetnie wyglądać – być zawsze zadbani. Przydałoby się też życie towarzyskie, spotkania w modnych miejscach, bycie na bieżąco ze wszystkim co się dzieje. Takim obrazem człowieka jesteśmy zasypywani przez telewizję, Facebook, Instagram … I nie tylko. Można odnieść wrażenie, że otoczenie tego od nas WYMAGA. Generalnie cały czas powinniśmy „coś robić”, działać, być PRODUKTYWNI i trzymać rękę na pulsie. Szkoda tylko, że każda osoba, która próbuje żyć w taki sposób z czasem zaczyna czuć się co raz gorzej, jest zmęczona, wypalona, nieszczęśliwa … Brzmi znajomo? W takim razie ten tekst jest właśnie dla Ciebie.
Skąd się to wzięło?
Tak jak większość zjawisk, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, model produktywności, wizja człowieka doskonałego, „wszystko ogarniającego” pojawiły się z chęci zysku. Pracodawca zatrudnia jednego człowieka, który wykonuje pracę za dwóch, producenci mają popyt na kosmetyki, odzież i inne produkty, sprzedają się karnety na siłownię, kwitnie gałąź medycyny estetycznej, rozwija się dietetyczny catering, a Youtuberzy, lansujący określony model lajfstajlowy, mają pracę. I pieniądze. Oczywiście to tylko kilka przykładów. Poprzez wmawianie ludziom, że muszą być „jacyś”, że muszą żyć w określony sposób generuje się popyt na różne towary i usługi. Czyli historia, która jest wszystkim znana i stosowana z powodzeniem od dziesięcioleci. Dlaczego działa? Dlaczego w ogóle łapiemy się w takie pułapki? O tym można by napisać oddzielny tekst. Istnieje wiele technik sprzedaży, reklamy itp., które na to wpływają. Dodatkowo indywidualna podatność człowieka plus społeczeństwo, które ulega jakiejś modzie i wywiera nacisk. Gotowe. W skrócie, działa to tak: producenci we współpracy z mediami lansują jakiś produkt –> tworzą iluzję POTRZEBY, człowiek zaczyna wierzyć, że musi mieć określony produkt –> ludzie zaczynają kupować produkt –> efekt: 1) widzę w mediach, że powinnam coś mieć 2) moi znajomi to mają 3) mam wrażenie, że WSZYSCY to mają –> myślę, że ja też muszę TO MIEĆ, więc kupuję. Produktem może być wszystko, również styl życia, wygląd, sposób spędzania wolnego czasu. Dosłownie WSZYSTKO.
Presja dopasowania się do otoczenia jest bardzo silnym zjawiskiem i naprawdę trudno się jej przeciwstawić. Jeśli ze wszystkich stron docierają do mnie informacje, że powinnam pracować 20h na dobę i poświęcać każdą chwilę wolną od pracy na pracę, plus widzę, że moi koledzy tak robią, zaczynam myśleć, że skoro ja robię inaczej, pomimo, że to co robię jest dobre i zdrowe, jest niewłaściwe – że coś jest ze mną nie tak. I staram się dopasować, robić tak jak inni. Żeby mnie nie odrzucili, żeby szef mnie nie zastąpił kimś, kto będzie tak robił, żeby czuć, że jestem taka jak wszyscy. PRODUKTYWNA. A przy tym zmęczona, wypalona i nieszczęśliwa. A może to jednak oni robią coś nie tak…?
Zagrożenia płynące z nadmiernej produktywności
Niestety tego typu tryb życia, ustawianie sobie bardzo wysoko poprzeczki
i nie pozwalanie sobie na odpoczynek i regenerację może prowadzić do poważnych problemów ze zdrowiem – zarówno somatycznym jak i psychicznym. W konsekwencji mogą się pojawić:
- Skrajne wyczerpanie fizyczne i emocjonalne
- Zaburzenia pamięci i koncentracji
- Drażliwość, nerwowość
- Problemy ze snem, koszmary senne
- Depresja
- Problemy na tle seksualnym
- Nerwica, zaburzenia lękowe
- Zawał serca
- Udar mózgu
- Wrzody żołądka
- Zespół jelita drażliwego
W skrajnych przypadkach może to prowadzić też do samobójstwa. Dlaczego? Ponieważ przeciążenie organizmu związane z potrzebą ciągłego dawania z siebie 120% normy wiąże się z ogromnym stresem i w żadnym wypadku nie jest dla nas dobre. W tym miejscu należy zadać sobie pytanie: „czy jest gotów zapłacić taką cenę?” – czy warto?
Kompromis?
Oczywiście nie chodzi o to, żeby rzucić pracę i wyjechać w Bieszczady (chociaż czasem można! 😊 ). Każdy ma swoje zobowiązania i cele, które chce osiągnąć w życiu lub pasje, którym chce się poświęcać. Chodzi o to, żeby znaleźć niezbędną równowagę, wprowadzić zmiany, które realnie jesteśmy w stanie wprowadzić. Krok po kroku. Najważniejsze to pamiętać, że nie trzeba wywracać całego swojego życia do góry nogami i robić wszystkiego na raz. Na początek warto się zastanowić „co mi sprawia przyjemność” ? „Kiedy czuję, że odpoczywam, regeneruję się” ? „Co sprawia, że czuję przypływ energii i chęć do działania”? „Jaki rodzaj odpoczynku sprawia, że idę do pracy z energią i nowymi pomysłami”? Odpowiedź nie jest wcale prosta. Dla każdego człowieka może to być coś innego. To nie muszą być wielkie rzeczy. Chodzi o wyjście z pułapki powinności, „robienia czegoś” „rozwijania się” i ciągłego „BYCIA PRODUTYWNYM”. To może być siedzenie w fotelu i słuchanie świetnej płyty. Albo książka fantasy. Kąpiel w wannie. Może zabawa ze zwierzakiem albo spędzenie czasu z bliską osobą. Albo spacer po lesie. Obejrzenie filmu na własnej kanapie, nie zasypiając przy tym ze zmęczenia. Polecam tutaj korzystanie z umiejętności uważności, która nazywa się uczestniczenie – czyli kiedy już robimy coś, co ma być dla nas przyjemnością i odpoczynkiem, to zanurzamy się w tej czynności, jesteśmy tu i teraz i robimy tylko tę jedną rzecz na raz. Czyli, jak siedzę w wannie, to nie odpisuję na maile, jak słucham muzyki, to nie myślę o pracy, jak odpoczywam – to nie zerkam co chwilę nerwowo na telefon, bo może ktoś coś pisze. Niech piszą. Ty odpoczywasz. Masz do tego prawo. Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to też zachęcam do znalezienia czegoś co sprawia Ci przyjemność. Nie musisz chodzić na siłownię albo zajęcia fitness – może taniec, rolki albo skakanie na skakance będzie dawało Ci większą radość i poczucie naładowania akumulatorów. Pamiętaj o tym, że tak naprawdę to Ty najlepiej wiesz czego potrzebujesz i co jest dla Ciebie dobre. Nie musisz robić tego co inni ani sugerować się ich wyborami życiowymi. Presja oczywiście jest ogromna – ale fajnie jest dać sobie przyzwolenie na nie robienie tego co inni. To naprawdę oczyszczające doświadczanie. Inni ludzie nie są wyroczniami i nie posiadają prawdy absolutnej ani wiedzy na temat jedynie słusznego sposobu życia – ani jedno ani drugie po prostu nie istnieje. To Ty jesteś ekspertem od swojego życia i wiesz czego Ci potrzeba, żeby utrzymać się w równowadze. Często powtarzam moim Pacjentom, że dbanie o siebie jest absolutnie niezbędne – jeśli dopuścimy do tego, żeby się wypalić, zostanie z nas tylko popiół i zgliszcza, a na tym niczego nie zbudujemy. Tylko dbając o siebie i zachowując równowagę w życiu możemy się w nim spełniać – zarówno w relacjach z ludźmi, w życiu prywatnym, jaki i na tle zawodowym. Warto pamiętać, że nie ma nic złego w nic nierobieniu od czasu do czasu. Czasami nawet dobrze się trochę ponudzić. Czas, w którym możemy się skontaktować ze sobą, ze swoimi wartościami, jest bardzo ważny i na pewno nie zrobimy tego będąc w ciągłym biegu i non stop rozmyślając o obowiązkach i kolejnych zadaniach do zrobienia, kolejnych rzeczach do odhaczenia na liście „to do”. Albo spoglądając co chwila na telefon.
Produktywnym być – dobrze czy źle?
To jak jest w końcu z tą produktywnością, samorozwojem i resztą? To jest dobre czy złe? Pewnie masz już odpowiedź na to pytanie – tak jak wszystko w życiu, jest to dialektycznie i dobre i złe. Dobre, jeśli działasz w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami, dbasz o siebie, nie dajesz z siebie więcej niż możesz, znajdujesz czas na odpoczynek i czujesz się dobrze. Złe, jeśli dążysz do doskonałości, masz poczucie winy kiedy nic nie robisz, ciągle masz w głowie powinności, czujesz wyczerpanie i wypalenie, masz obniżony nastój lub odczuwasz lęk i napięcie. Pamiętaj, że niezależnie od przekazu, z którym się spotykasz, nie ma ludzi doskonałych, zawsze produktywnych, a najlepszą drogą w życiu jest droga środka.
Adrianna Gomoradzka
Related Posts
O uprawomocnieniu, czyli o podstawach każdej relacji (również z samym sobą)
Czym jest uprawomocnienie i dlaczego pełni tak ważną rolę w relacjach...
Osobowość Borderline. Jak diagnozujemy? I dlaczego kryteria to nie wszystko?
Jakie są kryteria diagnostyczne borderline według DSM-V, jak rozpoznajemy to...
Jak przetrwać Święta?
Co przychodzi Ci do głowy kiedy myślisz o Świętach? Przyjemna atmosfera,...
Uważność
Kilka słów o tym, dlaczego warto wypróbować umiejętności związane z uważnością w...